Strach przed lekarzem, czyli dlaczego boimy się białego kitla
Dla wielu osób wizyta w gabinecie lekarskim nie różni się niczym od wyjścia do sklepu, na spacer czy do kina. Ot, po prostu rozmawiamy z lekarzem o swoich problemach, czasem dajemy się ukłuć, czasem pokażemy język i po wszystkim.
Istnieje jednak całkiem spora grupa ludzi, którzy każde spotkanie z medycyną przeżywają co najmniej tak jak egzamin dojrzałości. Już na kilka dni przed terminem czują zdenerwowanie, miewają problemy z zasypieniem i inne podobne atrakcje.
Boimy się nie tylko dentysty
Trema przed wizytą lekarską nie musi mieć żadnych racjonalnych przyczyn. Całkowicie zrozumiały pozostaje lęk przed dentystą, czy też nieprzyjemnymi badaniami i zabiegami (cewnikowanie, gastroskopia itd.).
Jednakże bardzo często boimy się bez najmniejszego powodu. Panikę wzbudza sama myśl o białym kitlu czy zwykłej rozmowie z lekarzem pierwszego kontaktu.
Strach ma różne oblicza
Objawy obserwowane u osób cierpiących na tzw. syndrom białego fartucha bywają bardzo różne. Przypominają one symptomy zwykłego stanu napięcia emocjonalnego. Często spotyka się wzmożone pocenie, dolegliwości gastryczne czy też wzrost tętna i ciśnienia krwi.
Ten ostatni objaw muszą brać pod uwagę przede wszystkim lekarze kardiolodzy. Zdarza się, że zupełnie zdrowa osoba, o całkowicie prawidłowych odczytach ciśnienia (w warunkach domowych), badana w gabinecie lekarskim daje odczyty na poziomie 180/120.
Jak sobie z tym radzić?
Trudno o uniwersalną metodę walki z niepożądanymi reakcjami organizmu zachodzącymi w tracie kontaktów z lekarzami. Metoda ich łagodzenia z reguły powinna zależeć od podłoża, z którego wynikają.
Strach przed lekarzem może wynikać z wielu powodów, m.in. z obawy przed bólem, przed niekorzystną diagnozą, ze wstydu, z niechęci do rozmowy o sprawach intymnych. Bardzo często przyczyny te pozostają w naszej podświadomości.
W zależności od tego, jak bardzo syndrom białego fartucha przeszkadza nam w normalnym funkcjonowaniu, możemy decydować czy podejmiemy walkę z jego objawami. Na początek, warto sobie uświadomić, że wszelkie objawy zdenerwowania nie są niczym złym i nie trzeba ich ukrywać przed lekarzem. Dobry, a nawet uspokajającym sposobem, jest przyznanie się lekarzowi na wstępie do swojej „specyfiki”.
Inne sposoby to wizyty u znajomego, „oswojonego” lekarza, przyjmowanie łagodnych, ziołowych specyfików uspakajających, a nawet terapia pod kontrolą psychoterapeuty.
Na szczęście, coraz częściej z branży medycznej widać sygnały świadczące o zrozumieniu problemu pacjentów panicznie obawiających się lekarzy – szczególnie prywatne kliniki i gabinety zachęcają do przełamania bariery strachy – tworzą przyjazne środowisko, oswajają pacjentów ze stresem, budują atmosferę zrozumienia i przedstawiają lekarzy od nieco bardziej ludzkiej strony (przykład: http://www.dermiq.pl/lekarze-dermatolodzy).
Nie rezygnujmy z pomocy lekarzy
Najważniejszy wniosek jest prosty, choć nie zawsze łatwy do zastosowania w praktyce. Niezależnie od tego, jak bardzo obawiamy się lekarzy, nie wolno nam rezygnować z regularnych badań profilaktycznych, a tym bardziej z interwencji lekarskiej w razie wystąpienia choroby.
Jeśli z powodu strachu zaniedbamy leczenie, być może już wkrótce będziemy mieli dużo więcej okazji do spotkań ze znienawidzonym białym kitlem. Warto ryzykować?